Tak, po pierwsze chyba się trochę wypaliłam, nie mam siły ubierać myśli w słowa.
Po drugie ostatnio mam odrzut od komputera. Niestety jest to moje narzędzie pracy, więc chcąc nie chcąc musimy ze sobą spędzać trochę czasu. Ale gdy tylko kończę pracę, od razu wyłączam i obchodzę wielkim łukiem. Korzystam z niego gdy muszę, gdy tak naprawdę, bardzo, bardzo muszę. Tak mam ostatnio. Wcześniej wracając do domu odpalałam laptopa, który sobie gdzieś tam buczał włączony cały czas, a ja robiłam tysiąc różnych rzeczy podchodząc np. by coś sprawdzić, lub gdy plumknęła wiadomość na gg itp. Nawet wychodząc z domu nie wyłączałam. Teraz nie włączam, zapominam o nim. I nie przez to, że ja wiecznie zabiegana. Tak zabiegana teraz jak i dawniej, to nie to. Od wszystkiego trzeba czasami odpocząć. Do tego pogoda wiosenno-letnia. Właściwie to od wczoraj mamy lato. Trzeba korzystać. Morze, góry, jeziora, rolki, rower, grillowanie, koncerty i imprezy plenerowe, leżenie plackiem, spacerowanie, bieganie - co kto lubi. Trzeba wycisnąć z tego lata co się da, a nie zatopić się w wirtualnym świecie, tłumacząc sobie - bo ja tylko na chwilę coś sprawdzić muszę, bo się wsiąka.
To sobie pogadałam (popisałam), potłumaczyłam się trochę przed sobą z olewania mojego bloga, to teraz ... rower.
Poniżej zlepek fotek z wczorajszego pokazu sztucznych ogni na Wiankach w Krakowie.
Lasery nie rzuciły mnie na kolana, ale same sztuczne ognie były niczego sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz