środa, 29 stycznia 2014

co nas śmieszy, co nas bawi, co nas MOTYWUJE!!!

W internecie co rusz wpada się na obrazki, obrazeczki, rysunki i zdjęcia, przekształcone, przerobione z wszelakimi tekstami motywującymi, wyśmiewającymi, rozbrajającymi dla ludzi sportu.
Oto kilka z nich, które spowodowały uśmiech na mojej twarzy.





wtorek, 28 stycznia 2014

bo każdy biegacz ma swojego idola

No, może nie każdy, ale prawie każdy biegacz ma swojego idola.
Chciałam tutaj napisać o moim idolu biegaczu. Nie, nie jest to żaden sławny maratończyk, żaden ciemnoskóry człowiek z Afryki od kołyski nauczony uciekać przed gepardami, żadna kobieta robocop, której wyniki powinny mnie motywować do biegania. Nie, o nie.
Osoba, którą uważam za swojego idola, którą podziwiam to Jacek Fedorowicz, polski satyryk i aktor, urodzony w 1937r.

Pan Fedorowicz pisze na łamach czasopisma Runner's World.
Na ich stronie internetowej istnieje blog  Lekkim Krokiem składający się z felietonów o bieganiu Pana Jacka.
Nikt nie potrafi mnie tak rozbawić, rozśmieszyć, a przy tym przez swoje teksty zmotywować do biegania, jak Pan Jacek. To niesamowity człowiek z olbrzymią wiedzą, a przy tym emanujący skromnością.
Mogłabym tak pisać i pisać, wychwalać i wychwalać, ale nie o to chodzi.
Każdemu polecam jego felietony o bieganiu. Przeczytajcie, zrozumiecie o czym piszę.


niedziela, 26 stycznia 2014

o pasjach słów kilka

Czasami są takie dni jak ten, kiedy nie biegnę przez życie. Nie to, że nie mam co robić, że się nudzę. O nie. Pracy wszelakiej mam w bród. Tylko jakoś tak nie mam ochoty na nic. Zatrzymuję się. To są dni z cyklu "przewróciło się, niech leży".
Nazbierało mi się tyle rzeczy do zrobienia i to w domowym środowisku, w środowisku pracy zawodowej jak i wśród moich zainteresowań, że nie wiedząc za co się zabrać nie zabieram się za nic. Przeczekam to.
Postanowiłam zacząć pisać bloga, właściwie dla siebie na kiedyś tam, kiedy będę miała czas go czytać (hehe będzie taki czas?). Jestem osobą o wszechstronnych zainteresowaniach, nigdy się nie nudzę. Popadam z pasji w pasję. Postanowiłam opisywać tutaj moje zainteresowania, te którymi aktualnie żyję, wspominając również o tych starych.

1. OGRODNICTWO
2. ZWIEDZANIE ZAMKÓW, RUIN, WAROWNI
3. FOTOGRAFIA
4. CZYTANIE KSIĄŻEK
5. ROBIENIE BIŻUTERII
6. WĘDROWANIE PO GÓRACH
7. TWORZENIE FOTOKSIĄŻEK
8. BIEGANIE


I parę słów o każdym.
OGRODNICTWO - zakochałam się w kwiatach, krzaczkach, oczkach wodnych i wszelkiej architekturze krajobrazu koło 19 roku życia. Potem wybudowałam swój własny dom ze swoim własnym ogrodem więc pasja nadal trwała. Teraz też zajmuję się ogrodem, ale obsadziłam już wszystko co chciałam, więc w sumie tylko doglądam i pielęgnuję.

ZWIEDZANIE ZAMKÓW, RUIN, WAROWNI - pasja ta zaczęła się koło 18 roku życia. I trwała dosyć długo, w sumie do kiedy nie zwiedziłam wszystkich zamków w bliższej i dalszej okolicy. I nie jest tak, że mi przeszło. Nadal uwielbiam zamki, tylko już nie jadę specjalnie setki kilometrów aby je zwiedzać tylko robię to przy okazji.

 FOTOGRAFIA - pstrykać lubiłam zawsze, ale dopiero jak urodził mi się synek, dałam upust swojej pasji fotografując go w każdej pozycji i o każdej porze. Zdjęcia robię amatorsko. Chodzi przede wszystkim o to aby zachować wspomnienia. Zabieram więc aparat ze sobą na wycieczki, czasami spotkania rodzinne.


CZYTANIE KSIĄŻEK - do książek dorosłam dosyć późno,ale lepiej późno niż wcale. Odkryłam, że jesli potrzebuję odskoczni od rzeczywistości, to książki są świetnym sposobem. Szczególnie fantastyka. Pierwszą książkę z tej serii przy której płakałam ze śmiechu była książka Ewy Białołęckiej "Wiedźma.com.pl".  Okazało się (nie wiem, może w końcu dorosłam), że książki wcale nie muszą być pouczające, wysokich lotów, pisane skomplikowanym naukowym językiem, lub staropolskim nie przechodzącym przez usta jak większość starych lektur szkolnych, które męczyłam.  Książki mogą być odprężające, odstresowujące, proste, śmieszne, lekkie.
Od tej pory czytam. Przede wszystkim fantastykę i książki dla kobiet. Kilka kryminałów, np Millenium pożarłam w jedną noc. Romanse też lubię, byle nie za dużo, bo potrafią zemdlić. Ale wracając do romansów to dziwne jest to, że jak ktoś ogląda film z serii komedia romantyczna to jest ok, ale jak ktoś czyta romans (na podstawie którego często jakaś komedia romantyczna powstaje) to jest wyśmiewany.

 ROBIENIE BIŻUTERII - za robienie biżuterii zabrałam się, gdy dochodziłam do siebie po operacji, w wieku 33 lat. Musiałam wtedy siedzieć w domu 6 tygodni, nie przemęczać się, odpoczywać. Zaczęłam więc zamawiać przez internet półfabrykaty, koraliki, kamyki i tworzyć kolczyki, wisiorki, korale, bransoletki, a że jestem kobietą, która kocha sukienki i zwraca olbrzymią uwagę na dodatki do nich to mam teraz setki kompletów biżuterii, którą nadal robię okazjonalnie, gdy potrzebuję do jakiejś nowej kreacji.

WĘDROWANIE PO GÓRACH - To wędrowanie to było od zawsze, ale etapami. Najpierw jako nastolatka łaziłam z chłopakiem po dolinkach i małych szczytach w tatrach. Gdy ów chłopak awansował na męża też chodziliśmy jednak już trochę mniej, bo studia, praca, budowa domu. Potem urodził się młody. Wiadomo ciąża, potem maleństwo, więc 2 lata z hakiem nie chodziliśmy po górach. Gdy mały był na tyle duży, aby zabrać go ze sobą, zaliczaliśmy mniejsze górki, takie jak Beskidy i Pieniny. W tym czasie byliśmy też kilka razy w Tatrach, ale bez małego.
Potem była przerwa bo znajomi, z którymi chodziliśmy po górach zaczęli się rozmnażać, mały nabawił się lęku wysokości, mąż po tygodniu pracy wybierał telewizor, a ja w weekendy nadrabiałam pranie, sprzątanie, prasowanie itp (wiadomo gdy w tygodniu praca).
W góry powróciłam ostatnio, tzn od 3 lat wędruję znowu po górach, tylko już nie z mężem, który chyba się zestarzał, zpapuciał  i nic mu się nie chce. Chodzę z koleżankami, czasami z młodym (wtedy mąż z marudzeniem idzie z nami, co by młodego z szaloną matką nie wysyłać samego), w niższe górki chodzę z rodzicami, którzy na starość odkryli, że góry są cudowne.

TWORZENIE FOTOKSIĄŻEK - w tamtym roku odkryłam świetną firmę, która wykonuje śliczne i tanie fotoksiążki. Do tej pory robiłam odbitki zdjęć i wkładałam do albumów, mam ich koło 30-stu. Trzeba było potem opisywać, gdzie i kiedy się było i dokładać te opisy do albumów. Nie, nie wyglądało to ładnie.
Potem odkryłam  firmę pixbook_pl, która drukuje dobrej jakości fotoksiążki. Owszem, trochę pracy jest z projektem, bo trzeba wybrać odpowiednie zdjęcia (z tych tysięcy co mam), Wybrać układ zdjęć na stronie, tło, jakiś opis dodać itp. Ale tak na prawdę świeżo po wakacjach czy wycieczce to jest bardzo miłe zajęcie, gdy się wszystko na świeżo pamięta. A potem to dopiero przyjemność, oglądać książkę ze zdjęciami, taką gotową, a nie albumy, z których wysypują się zdjęcia, opisy itd. Gdy odkryłam tą firmę, zrobiłam fotoksiążki dla całej rodziny z różnych imprez rodzinnych, komunii, ślubów itp. To rewelacyjny prezent. Wszyscy byli zachwyceni. Teraz też tworzę te fotoksiążki tylko już nie z taką intensywnością, trochę mi się przejadło. Tzn. efekt nadal rewelacyjny, tylko ta praca przy tworzeniu projektu odrzuca, więc troszkę przystopowałam.

BIEGANIE - Ha i to jest teraz moja główna pasja. A zaczęło się tak niewinnie. W tamtym roku koleżanka namówiła mnie na bieganie. Raz w tygodniu przez godzinkę. Umawiałyśmy się i biegłyśmy. Ja praca siedząca, ona praca siedząca, do tego dom, dzieci, brak czasu na cokolwiek. Zaczęłyśmy więc biegać, żeby po pierwsze się rozruszać, a po drugie poplotkować trochę. Na jesień tak z głupia wzięłyśmy udział w zawodach biegowych i to był dla mnie przełom. Tak mnie wzięła ta atmosfera, ci wszyscy ludzie, wspólna rozgrzewka i bieg do celu przez kilka do kilkunastu kilometrów. I najfajniejsze, że na końcu każdy kto dobiegł dostawał medal. Coś pięknego. Zaczęłam więc biegać. Więcej sama, bo koleżanka nie zawsze mogła. Potem gdy zrobiło się zimno biegałam w siłowni na bieżni i biegam nadal. Do tej pory wzięłam udział w jeszcze dwóch biegach ulicznych na dystansie 5 km, a na ten rok wpisałam się już na kilka kolejnych.
Chciałabym przebiec w tym roku półmaraton, w następnym maraton. Czy mi się uda, nie wiem, ale spróbuję.
Bieganie mnie odstresowuje. To czas dla mnie, kiedy jestem sama z własnymi myślami, marzeniami i biegnę.  Po takim biegu mimo, że jestem zmęczona fizycznie, psychicznie aż mnie rozsadza. Mam wrażenie, ze mogę wszystko, że nie ma rzeczy niemożliwych.