czwartek, 22 marca 2018

matka kontra nastolatek

Wczoraj w teleturnieju Milionerzy, co to leci na TVN-nie kobieta wygrała milion złotych. Pewnie bym o tym nie wiedziała, gdyby młody nie darł się na cały dom, że on powinien być milionerem, bo zna odpowiedź. Dlatego bardziej mnie ten temat zainteresował i rzeczywiście równe 2 minuty zajęło mi policzenie w pamięci ile to jest 1111 x 1111.
Ten temat przerabiają na matmie w szóstej klasie szkoły podstawowej. Wiem, bo młody przez to też przechodził i ja jako matka żandarm wiecznie sprawdzająca i kontrolująca zadania domowe młodego leniucha, chcąc nie chcąc byłam na bieżąco w temacie.
Wczoraj zatem młody piał jak kogut dumnie unosząc pierś, że zna odpowiedź na pytanie za milion,a dzisiaj rano rozwinął to swoje myślenie na ten temat do tego, że sobie wydedukował, że jak on znał odpowiedź, to on w ogóle już do szkoły nie musi chodzić, bo i po co skoro już pewnie wszystko wie i niczego nowego się nie nauczy. Ot takie mądre nastoletnie myślenie, które dzisiaj wczesnym rankiem próbowałam naprowadzić na właściwe tory delikatnie dając coraz to nowe przykłady, argumenty, że to jego myślenie nie do końca jest zgodne z rzeczywistością. Jednak gdy ja swoje, a on swoje, a czas płynął i trzeba było iść do szkoły, żeby się nie spóźnić to moje delikatne tłumaczenie poszło się paść, warknęłam, fuknęłam i wystawiłam młodego za drzwi z nakazem pójścia do szkoły. Coś jednak czuję, że ta psychologiczna wojna nie została jeszcze wygrana i dzisiaj po południu czeka mnie kolejna słowna potyczka. Ech. Dziękuję Ci TVN.


sobota, 17 marca 2018

na nartach biegowych

Już była wiosna i znowu mamy zimę i to taką z minus sześcioma stopniami i prószącym śniegiem. I pomyśleć, że byłam zła na tą wiosnę co to przyszła w tamten weekend, że przyszła. Tak sobie właśnie wymyśliłam w marcu, więc na końcówce zimy,  że jak biegać nie mogę (przez złamanie zmęczeniowe strzałki) to może spróbowałabym  poszurać nogami na nartach biegowych. Dodam, że nigdy w życiu nie jeździłam na biegówkach. Generalnie nart nie lubię, bo ograniczają. Wiecie, takie dwie kłody u nóg i do tego teren gdzie się jeździ to wyciąg - zjazd, wyciąg - zjazd i tak w kółko, jak chomik w kołowrotku. I zimno i mroźno, no nieciekawie według mnie. Ale biegówki ... hm, pomyślałam, to zupełnie inna bajka. Całkiem niedaleko od Krakowa w Beskidzie Wyspowym, wokół królowej tegoż beskidu, Mogielicy wyznaczone są trasy biegowe. W kilku punktach można również wypożyczyć komplet nart do narciarstwa biegowego i to za darmo. Stwierdziłam zatem, że chcę spróbować. Codziennie sprawdzałam na necie jakość tras (jest tam kilka, ośla łączka, lajtowa 5km, taka 2km pod samą Mogielicą i 21km na około góry), bo przyszła wiosna i warunki pogarszały się w zastraszającym tempie, śnieg topniał, pojawiały się wystające kamienie i przetarcia.  http://trasymogielica.pl/ codziennie podają aktualne warunki na trasach biegowych.
Przyszła sobota, piękne wiosenne słońce, prawie 16 stopni ciepła i warunki na trasie takie sobie, ale że ja uparta jestem i jak sobie coś wymyślę to nie ma uproś, więc pojechałam do miejscowości Słopnice, gdzie w Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego przy LKS Zalesianka wypożyczyłam narty i podjechałam na parking "Wyrebiska", żeby tam rozpocząć moją przygodę z narciarstwem biegowym.


Pokonałam na nartach 11 km i bardzo mi się podobało, pomimo tego, że najpierw miałam problem jak połączyć buty z nartami, bo ten niby klik przy naciśnięciu to strasznie ciężko działał i pomimo tego, że w jednym miejscu po prostu ściągnęłam narty i zeszłam z górki z nartami pod pachą, bo z hamowaniem miałam problem. Jak się rozpędziłam to pozostało mi tylko zdrowaśki odmawiać w duchu i trzymać się za wszelką cenę wyznaczonego toru, co by nie zaliczyć gleby, bo pewnie by bolało, gdy śnieg już taki zlodowaciały był.

W miejscu wypożyczania nart można sobie wziąć mapę z zaznaczoną trudnością tras. Kolor niebieski-łatwa, kolor czerwony - średnio trudna, a czarny - trudna.

Taki rodzaj narciarstwa spodobał mi się do tego stopnia, że na następną zimę kupuję narty biegowe i będę sobie zwiedzać pobliskie góry i lasy na nartach. Wcześniej tylko przyswoję trochę wiedzy teoretycznej na ten temat, przede wszystkim jak hamować, żeby zahamować. Ale na to mam całe lato.