W niedzielę wzięłam udział w biegu Życiowa Dziesiątka, jednym z biegów Festiwalu Biegowego w Krynicy Zdroju. W zawodach tych biegłam już trzeci raz, znałam trasę, która prowadziła cały czas delikatnie w dół do Muszyny i chyba dlatego się tak bardzo nie stresowałam. Celem oczywiście było dobiec do mety bez bólu pozłamaniowego, bo niestety noga niby, że ponoć zrośnięta, to ciągle pobolewa w najmniej oczekiwanym momencie (bo nie cały czas). Biegłam sobie więc spokojnie, starając się utrzymać równe tempo i doturlałam się do mety z czasem 00:58:24, więc chyba nie tak źle jak na pierwszy pozłamaniowy raz. Muszę się tutaj pochwalić, że pomimo, że nie mam kondycji, bo przecież od marca nie biegałam to chociaż moje wewnętrzne "ja" wręcz krzyczało, żeby chociaż troszkę i na chwilę przejść z truchtu w marsz to nie poddałam się i biegłam cały czas i to jest taki mój mały sukces w tych zawodach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz