piątek, 1 września 2017

Kościelec ze Świnicą na deser

Zakwasy - dzień drugi i znając swój organizm - ostatni. 
W środę, po wcześniejszym obczajeniu prognozy pogody wzięłam urlop i pojechałyśmy z koleżanką w góry, Tatry. Pierwszy raz w tym sezonie letnim i pewnie ostatni, bo od jutra ma przyjść ochłodzenie i pewnie w górach spadnie śnieg.
Jako, że ja nigdy nie byłam na Kościelcu, koleżanka natomiast na Świnicy wymyśliłyśmy, że zaliczymy za jednym zamachem oba szczyty. Przyznaję, trochę się bałam tej wycieczki, bo do łatwych nie należała, a ja cały czas niepewna jestem jeszcze tej mojej nogi, która raz boli, a raz nie i sama do końca nie wiem czy mogę ją już bardziej męczyć, czy nie. Ale pojechałyśmy. 11 godzin marszu, 24 km, około 2 tysiące przewyższenia, bo trzeba było wyleź na dwie góry: Kościelec (2155m npm) i Świnica (2301m npm). Na Świnicy kiedyś bardzo dawno temu byłam, więc się jej nie bałam, natomiast o Kościelcu słyszałam wiele opowieści mrożących krew w żyłach i miałam obawy czy dam radę.  Tak mnie wszyscy straszyli, że taka ciężka góra, że stromo, że przepaść gdzie okiem sięgnąć i im bardziej straszyli tym bardziej chciałam tam wyjść, ot taka babska przewrotność 😁 i szłam i wspinałam się i czekałam na te niewyobrażalne trudności i tak oto dotarłam do szczytu Kościelca i nie spotkałam ich, tych trudności jakiś wielkich znaczy się i z jednej strony to super, a z drugiej to jakieś takie rozczarowanie gdzieś tam pozostało. Ale znam gorsze podejścia np. na Kozi Wierch na Orlej Perci gdzie szłam na kolanach jak jakaś pokutnica, bo wstać się nie dało co by nie zjechać w przepaść czy Ostry Rohacz gdzie łańcuch dali szczytem i wiatr targał mną znad jednej przepaści nad drugą, czy Krywań, który już nie pamiętam czym mnie dobił, ale wiem, że mnie dobił. Kocham te nasze Taterki. 
Dałam radę. Plan został wykonany, szczyty zdobyte, pogoda dopisała, było cudownie, wspaniale, noga wytrzymała i tylko te zakwasy mnie jeszcze męczą, ale nie ma się co dziwić, jak nogi były na urlopie prawie pół roku to mają prawo się teraz buntować i zsyłać na mnie ból zakwasowy.

Hala Gąsienicowa

 widok z Kościelca na Czarny Staw Gąsienicowy


 widok ze Świnicy na Dolinę 5-ciu Stawów Polskich

 widok ze Świnicy

widok ze szczytu Świnicy na Kasprowy Wierch i Giewont


 spotkałyśmy kozice, jedne hasały po skałach, a inne (poniżej opalały się przełęczy Liliowe


fragment naszej trasy


1 komentarz: