środa, 13 lipca 2016

Rohacze zdobyte

Jakoś tak mało biegowo ostatnio u mnie, a bardziej górsko się zrobiło. W niedzielę wywlekłam rodzinkę na Babią Górę. Męża za bardzo wywlekać nie trzeba było, bo się ostatnio zrobił chętny do aktywności fizycznej, (nie napiszę, że to pewnie przez brzuszek, który zaczął się powoli wyokrąglać, nie napiszę tego). Bardziej chodziło o oderwanie dziecięcia mojego od komputera z obawy przed przyrośnięciem co poniektórych części jego ciała do różnych elementów komputerowych jak np. tyłka do fotela, ręki do myszki czy uszu do słuchawek. Pogoda była cudowna, więc spacerkiem pokonaliśmy lekką trasę podejścia na Babią z Krowiarek, przez schronisko na Markowych Szczawinach, by wrócić niebieskim szlakiem na parking w przełęczy Krowiarki. 5 godzin, 16 km, lekko, powoli, spokojnie.
Tak mnie ta wycieczka rozruszała, że nabrałam ochoty na poważniejsze szczyty. Sprawdziłam prognozę pogody i się okazało, że jeszcze tylko w poniedziałek ma być ślicznie, a potem to już burze przeplatane ulewami, dlatego też wzięłam sobie wolny dzień w poniedziałek i razem z koleżanką pojechałyśmy w Tatry.
Wyjechałyśmy o 5:00, żeby wcześniej zacząć gdyby przypadkiem po południu były jakieś burze. Z Doliny Rohackiej na Słowacji za Oravicami wyszłyśmy na szlak o 7:00. Nasza wędrówka po szczytach trwała 12 godzin. Przeszyśmy przez Rakoń (1879m npm), Wołowiec (2064m npm), Rohacz Ostry (2087m npm), Rohacz Płaczliwy (2126m npm) , Trzy Kopy (2136m npm), Hruba Kopa (2166m npm), Banówka (2178m npm), by zejść Doliną Spaloną z powrotem na parking. Najważniejsze, że nie było burzy. Nie pamiętam już kiedy trafiła mi się taka pogoda w górach jak wtedy. Błękitne niebo, słonecznie. Jedynym minusem był wiatr, momentami tak silny, że bałam się, że mnie zdmuchnie ze szczytu.
Pamiątką po słonecznym wietrze jest moje spalone ciało. Takich poparzeń słonecznych już dawno nie miałam. Trudno, zaciskam zęby i czekam aż się wygoi. Przecież kiedyś muszą przestać piec te spalone ramiona, uda, łydki i kark. Ale nie narzekam, bo było warto. Widoki cudowne. Nasyciłam się górami na jakiś czas.
A czemu wybrałyśmy akurat Rohacze? Mało znane szczyty w Tatrach?
Ano mój przewodnik książkowy po szczytach bardzo zachwalał tą oto wycieczkę pisząc:

Piękna, ale bardzo długa i męcząca wyprawa zapoznająca z najładniejszymi szczytami Tatr Orawskich. Na długim odcinku prowadzi widokowym grzbietem tatrzańskim. W kilku miejscach występują trudności ubezpieczone łańcuchami. Grań Rohaczy to praktycznie jedyne miejsce w Tatrach Zachodnich zbliżone charakterem do tatr Wysokich.
Otoczenie Doliny Rohackiej jest chyba najbardziej atrakcyjnym wysokogórskim rejonem Tatr Zachodnich. Śmiało poprowadzony graniowy czerwony szlak os Ostrego Rohacza aż po Banówkę (Banikov) pod względem ekspozycji i trudności może się równać z polską Orlą Percią.


 widok na Stawy Rohackie





 Rohacz Ostry



 gdzieś pomiędzy Rohaczem Płaczliwym, Smutną Przełęczą

 widok ze Smutnej Przełęczy na Rohacze


 widok na Banówkę z Hrubej Kopy

 gdzieś między Banówką a Banikowską przełęczą

 resztki śniegu

szlak żółty przez Dolinę Spaloną

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz