piątek, 19 sierpnia 2016

Luna

Gdy odeszła od nas nasza jamniczka to stwierdziliśmy, że nie chcemy więcej żadnego psa, bo jak potem zdechnie to za bardzo boli. I pewnie wytrwalibyśmy w naszym postanowieniu gdyby nie fakt, że chwilę po tym jak zabrakło psa to po ogrodzie zaczęły panoszyć się obce koty i atakować naszą kotę. Wiele razy w nocy budziły nas wrzaski gryzących się kotów i jak tylko otworzyłam drzwi to wpadał do środka trzęsący się ze strachu kłębek naszej koty. Zapadła  więc decyzja, że wszyscy jednak potrzebujemy psa. Nasza kota do obrony, nasz młody jako przyjaciela, żeby nie siedział w domu sam gdy jesteśmy w pracy (kot się nie liczy, bo albo je, albo śpi, albo idzie w świat).
Wybór padł na rasę Husky, bo jest to przyjacielski pies, inteligentny, indywidualista, bardzo aktywny i zupełnie nie przypomina jamnika, ani z wyglądu, ani z charakteru. Nasza jamniczka jest niezastąpiona i nie chcieliśmy mieć psa do niej podobnego, żeby nie było porównań, stąd ta odmienność od jamnika była taka ważna przy wyborze rasy.
Od tygodnia zatem jest z nami Luna. 2.5 miesięczny husky (ur.28.05.2016), tak radosny, tak wesoły, tak energiczny, że aż miło patrzeć. Już się oswoił z nowym miejscem i szaleje po ogrodzie. Ot taki misiowaty tajfun, który w jednej chwili jest wszędzie. Jeszcze tylko musi dogadać się z naszą kotą i będzie pełnia szczęścia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz