sobota, 1 lipca 2017

Ojcowska pętla rowerowa

Zrobiłam to. Kolejna rzecz na liście rzeczy do zrobienia, marzeń do spełnienia do odhaczenia. Niby nic wielkiego ale czuję się taaaaaka spełniona. Przejechałam na rowerze dzisiaj pętlę ojcowską.
Jakiś czas temu znalazłam ją w necie. Tzn ślad znalazłam, czyli zapis gps trasy Kraków - Ojców - Pieskowa Skała - i powrót przez Rudawę i Liszki do Krakowa. Spod Wawelu to jakies 80 parę kilometrów. Dzisiaj to przejechałam razem z koleżanką. Przyjechałam po nią autem z rowerem na dachu, czyli do Krakowa do Kurdwanowa. Stamtąd pojechałyśmy na tą nasza pętlę. Zrobiłyśmy w sumie około 95 km. Piszę 95, bo mój zegarek z gps zarejestrował 94,44 km, a jej endomondo w zegarku 95.20 km.
Ojcowska Pętla Rowerowa


Trasa piękna, malownicza, prowadząca przez Dolinę Prądnika, wśród wapiennych skał do Ojcowa, następnie obok Maczugi Herkulesa do Pieskowej Skały. Stamtąd trochę drogami polnymi na Jerzmanowice i dalej bocznymi drogami na Rudawę, Morawicę i Liszki, by wrócić trasą Tyniecką wzdłuż Wisły pod Wawel i dalej już do domu.
Wydawało mi się, że północ Krakowa to tereny płaskie, a już Ojców i te dolinki to w ogóle powinno jeździć się jak po stole, płasko, prosto. Oj jak bardzo się myliłam co pokazuje poniższy obrazek z profilem trasy. Było stromo i to tak, że momentami musiałyśmy prowadzić rowery, bo nie miałyśmy siły wyjechać pod te góry.


Pomimo tego, że teraz jestem tak zdechnięta, że na nic nie mam siły to warto było jechać. To był wspaniały dzień, spędzony w fajnym towarzystwie z pięknymi widokami w tle.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz