Ale zostawmy już lekarza. Zaczęłam wracać powoli do aktywności fizycznej, najpierw na siłowni przesiadając się z rowerka treningowego na orbitrek (nadal nie bolała), a potem zaczynając spacery, takie 1-2 km (również nie bolała). W długi bożociałowy weekend pojechałam z rodzinką pozwiedzać ruiny kilku zamków na szlaku orlich gniazd. Najpierw wspięłam się na górę Birów (2.3 km), potem połaziłam po parku i przy ruinach zamku w Pilicy (1.3km), a na koniec wlazłam na wzgórze z ruinami zamku w Smoleniu (1.3km). Wszędzie oczywiście oprócz rodzinki towarzyszył mi zegarek z gps, który rejestrował każdy mój krok. Czułam tą nogę, trochę mrowiła, czasami lekko zapiekła ale po powrocie do samochodu bóle mijały. W kolejny dzień tego długiego weekendu pospacerowaliśmy trochę po Krakowie (prawie 3km) i niestety noga trochę bardziej piekła w miejscu złamania, ale nie było to jakieś takie ani mocne, ani ostre, ani długotrwałe, bo po zaprzestaniu chodzenia ból mijał.
To zmotywowało mnie do biegania.
We wtorek, dokładnie 20 czerwca, a więc w 16 tygodniu od złamania wzięłam psę i poszłam pobiegać. Trochę biegnąc, trochę idąc szybkim marszem pokonałyśmy 2 km. Tylko 2 km, bo wymyśliłam sobie, że na początek tyle wystarczy. Taka rozsądna decyzja jak na moją roztrzepaną naturę. Tak mi się wtedy wydawało. Dzisiaj mamy czwartek i od tego wieczornego wtorkowego niby biegania noga cały czas boli. Cały czas. Rano się budzę z bólem, siedzę w pracy (tak, siedzę cały czas przy biurku) z bólem, kładę się spać z bólem. Prawie nie chodzę. Nawet na rower już nie mam ochoty. Gdy muszę pokonać parę metrów to kuleję, odciążając podświadomie tą bolącą nogę. Ten ból to ciągłe pieczenie (takie jak po polaniu rany spirytusem, no może trochę delikatniejsze polanie). Nie wiem co się stało, nie wiem czemu boli, nie wiem co mi zaszkodziło. Prawda jest taka, że jestem załamana. Na początku lipca znowu umówiłam się do tego mojego lekarza i nie wyjdę z gabinetu dopóki nie zleci rtg i nie sprawdzi dokładnie wyników. Nie wyjdę i już.
Poniżej kilka fotek z bożociałowego deptania Szlakiem Orlich Gniazd:
Gród na górze Birów
ruiny zamku w Pilicy
ruiny zamku w Smoleniu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz