Na ten bieg zapisałam się bardzo dawno temu, kiedy to moja złamana noga była jeszcze w strzępach, ale według moich obliczeń to dzisiejszy dzień to był właśnie ten czas kiedy wszystko powinno już być ok. Opłata startowa to tylko 15zł więc zaryzykowałam zapisanie, szczególnie, że miejsca rozchodziły się jak świeże bułeczki, a limit to tylko 250 biegaczy. Trasa idealna, bo w 80% po ścieżkach utwardzonych ale nie asfaltowych czy brukowanych, po parku więc idealnie.
Poza tym w okolicy było wiele ciekawych miejsc do zobaczenia, więc wymyśliłam, że pojadę tam z rodzinką z rowerami i po biegu popedałujemy po okolicy.
Tak też zrobiliśmy. Pojechaliśmy przez las sosnowy do jeziora Chechło-Nakło, objechaliśmy je dookoła i dodatkowo zahaczyliśmy o zalew Świerklaniecki. Pięknie tam, jest i przede wszystkim płasko, więc nie umęczyłam dodatkowo organizmu po biegu, tylko spokojnie, na luzie z przerwą na jedzonko nad jeziorem zwiedziłam z rodzinką okolicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz