Chwila wytchnienia, chwila odpoczynku ... i urlop.
Czyli to ten czas kiedy mogę spokojnie poświęcić dla siebie trochę czasu bez codziennej gonitwy i opowiedzieć tutaj troszkę o ostatnich wydarzeniach biegowych w moim zabieganym świecie.
Tak mi się wydawało kiedy wczoraj zaczęłam pisać ten post. Niestety ilość rzeczy do zrobienia na już mnie powaliła i nagle zrobiło się dzisiaj. Jako, że wczoraj odgruzowałam trochę dom przed świętami, przyodziałam choinkę w światełka, bombki i te wszystkie świąteczne gadżety, a Wigilia jest dopiero jutro to mam dzisiaj taki dodatkowy dzień na wszelkie sprawy zostawiane zawsze "na potem".
W ostatnią niedzielę już szósty raz odbył się trening opłatkowy dla wszystkich biegaczy z Krakowa i okolic. Dla mnie to był już trzeci raz. Musiałam poprzestawiać bardzo dużo planów, abym w ogóle mogła tam być, a być chciałam bardzo, bo dla mnie to ważne spotkanie, kiedy nie rywalizujemy ze sobą w biegu, a jednoczymy się, razem biegniemy, składamy sobie życzenia, robimy wspólne fotki, rozmawiamy i ogólnie atmosfera jest niesamowita i taka magiczna, świąteczna.
Do Puszczy Niepołomickiej na to spotkanie pojechaliśmy w czwórkę. Do czarnego Stawu, gdzie było tradycyjne łamanie się opłatkiem i życzenia przebiegliśmy 6,5 km, natomiast z powrotem pobiegliśmy sobie trochę na około, bo dobrze nam się biegało i w rezultacie wyszło nam 14 km. Ot, taki niedzielny trening po puszczy, po leśnych ścieżkach i drogach, więc raj dla mięśni i w dodatku po płaskim, równym terenie. Na parkingu tradycyjnie już czekały na biegaczy słodkości (ciasta, ciastka, ciastunie) gorąca herbata i izotoniki. Świetnie spędzony czas, bo aktywnie i spotkanie z biegającymi znajomymi, z którymi spotykam się zazwyczaj na zawodach biegowych - bezcenne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz