Od paru lat w kilku miastach w Polsce organizowany jest charytatywny Bieg Mikołajów. Co roku z żalem patrzyłam na cudne medale, jakie organizatorzy przygotowali dla uczestników owych biegów. Bo co jak co ale medale były genialne, pomysłowe, piękne, dopracowane i to rok w rok. Patrzyłam z żalem, bo biegi te były daleko ode mnie i jakoś nie po drodze mi było, żeby wziąć w nich udział. Aż do teraz...
W tym roku pierwszy raz, (ogólnie już piąty) w sobotę 2 grudnia zorganizowano Bieg Mikołajów również w Krakowie. Oczywiście zapisałam się na niego jak tylko pojawiły się zapisy. Limit uczestników w Grodzie Kraka to 750 biegaczy. W ostatniej chwili (kilka dni przed) imprezę przeniesiono z Błoni do Parku Lotników przy AWF-ie (Akademii Wychowania Fizycznego) i do końca nie wiadomo było, którędy pobiegnie trasa. Jakoś mój umysł nie potrafił ogarnąć, gdzie w małym Parku da się wytyczyć trasę na 10 km, więc na start szłam pełna obaw, którędy ja będę sobie tuptać. Ostatecznie zrobiono 3 okrążenia spiralne i pełne zakrętów z kilkoma podbiegami. Jeśli do tego dodać zamarznięte kałuże i prószący drobny śnieg prosto w twarz to bieg ten na kręcenie życiówki raczej się słabo nadawał. Na szczęście większość biegaczy potraktowała te zawody jako dobrą zabawę w szczytnym celu i mało kto miał pretensje o zawirowania z trasą. Piszę "mało kto", bo jakieś zrzędliwe jednostki znajdą się zawsze i wszędzie.
Ja z góry się nastawiłam, na lajtowe biegnie w przebraniu Mikołajki, z jednym założeniem: byleby powyżej godziny nie wyszło te 10 km. Trasę częściowo przebiegłam, częściowo przejechałam jak na łyżwach, ale bez łyżew, bo ślisko było jak fiks, pilnując żeby nie stracić zębów na zakrętach i w towarzystwie męczącej kolki, która jak mnie dopadła koło drugiego kilometra to tak trzymała do ósmego. Ważne jest jednak dla mnie to, że po pierwsze ukończyłam bieg, po drugie nie szłam ani metra, tylko cały czas biegłam nawet na tych stromych, aczkolwiek krótkich podbiegach, po trzecie dostałam piękny medal na mecie, a po czwarte i to chyba najważniejsze swoim bieganiem pomogłam potrzebującym, bo za każdy przebiegnięty kilometr leciała złotówka na cel charytatywny. I to nic, że nie było pełnej dychy, bo brakowało około 500 m (i to nie tylko mnie, żeby była jasność, innym też zegarki pokazały podobnie), to atmosfera i tak była niesamowita i ten widok ... zapierający dech w piersiach, gdy rzeka biegaczy w czapkach Mikołajów tudzież całych przebraniach przeplatana zaprzęgami biegaczy reniferów płynęła po Parku.
Był to świetnie spędzony czas na biegowo w fajnym towarzystwie znajomych biegaczy.
Wynn Las Vegas - MapyRO
OdpowiedzUsuńInformation, reviews 과천 출장마사지 and special 김포 출장안마 offers for Wynn Las Vegas in Las Vegas, 김해 출장마사지 NV. Hotel Description, reviews, reservations, Wi-Fi, parking. Rating: 4.5 · 이천 출장샵 3,832 reviews · Price range: $231 당진 출장마사지