wtorek, 16 grudnia 2014

jestem jak Syzyf

Czuję się jak Syzyf. Toczę ten kamień pod górę i toczę i on ciągle spada w dół. I jak tak spadnie to ja rozbijam się na milion kawałków. I kolejne pomysły i kolejne rady pomagają mi się posklejać w jedną całość i nie wiem czy to ta moja naiwność, czy wiara w ludzi każe mi znowu toczyć ten kamień. Toczę więc go. I tak już jest od 3 miesięcy.
Ot na takie metafory mnie wzięło, bo znowu ten kamień spadł. O czym pisze? O nodze, o tej mojej kontuzji, o tym że jestem zagadką medycyny, że nikt nie potrafi mi pomóc, że nie można postawić jednoznacznej diagnozy, bo za dużo rzeczy się wyklucza.
Tym razem myślałam, że to już to. Naprawdę byłam pełna nadziei. Dwa tygodnie rehabilitacji. Podążanie w jednym kierunku, skupienie się na jednej, konkretnej rzeczy. Okazało się, że znowu nie tędy droga.
Mam czekać na telefon, bo znajomy rehabilitant ma gdzieś tam znajomego lekarza, który ma znajomego innego lekarza itd. itp.
Jeden drugiemu ma przedstawić problem, mają się zastanowić co z tą moją nogą zrobić. Jak głuchy telefon. Ciekawe co wyjdzie na końcu.
A ja już nie mam sił, bo noga jak bolała tak boli. Jestem zdruzgotana, rozżalona i mam już wszystkiego dosyć.

Za parę dni odbędzie się trening wigilijny skupiający wszystkie grupy biegowe z Krakowa i okolicy. Tak bardzo chciałam w nim uczestniczyć. Niestety nie pojadę na niego, bo po co. Biegacze spotykają się w Puszczy Niepołomickiej. Potem biegną 6.5 km  do Czarnego Stawu, który jest w środku puszczy i tam mają być życzenia, rozmowy, spotkanie z innymi biegaczami. I wszystko byłoby ok, gdyby nie te 6.5 km do pokonania w jedną stronę, czyli w sumie 13 km. Nie dam rady, nie przebiegnę. Tzn. pewnie bym dobiegła, ale z olbrzymim, nasilającym się bólem. Boję się nadwyrężać tę nogę, bo pewnie znowu nie mogłabym na nią stanąć przez kilka lub kilkanaście dni.
Dlatego zakopię się za chwilę w łóżku po same uszy i poużalam nad sobą przy dźwiękach mojej ukochanej Republiki. Dzisiaj jest czas na smutanie. Jutro pewnie znowu posklejam się do kupy i będę dalej walczyć z przeciwnościami. Ale to dopiero jutro, dzisiaj nie mam już na nic siły.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz