wtorek, 2 grudnia 2014

Wawel zaginiony

WAWEL - świadek minionych epok. To jeden z najpiękniejszych pomników polskiej historii i kultury. Jest skarbnicą wiedzy o narodowych dziejach ... można przeczytać w necie.


To wstyd zatem mieszkać tak blisko takiej perełki i być tam ostatnio jako dziecko ... tak stwierdziliśmy z kilkoma osobami ... kiedyś, po czym zorganizowaliśmy się w grupę i ruszyliśmy na podbój Zamku Królewskiego w Krakowie. Wystarczyło rzucić hasło i nagle było tyle chętnych, że wyszły nam 2 grupy po 25 osób (przewodnik oprowadza grupę składającą się z maksymalnie 30 osób).
Tak było za pierwszym razem. Ostatnio ponowiliśmy akcję "Wawel", bo wszystkiego za jednym razem się nie obleci, szczególnie z dziećmi, które po pewnym czasie zaczynają się nudzić. Tym razem wyszła nam jedna 30 osobowa grupa. Idealnie, bo nie trzeba było czekać na resztę (wejścia są co 15 minut).
Dlaczego listopad jest idealnym miesiącem na takie zwiedzanie? Po pierwsze jest już zimno, więc nad wodę się nie pojedzie, góry też odpadają, a po drugie, o czym mało osób wie, jest to miesiąc bezpłatnego wejścia na wszystkie wystawy, opłacić trzeba tylko przewodnika, ale przy takiej ilości osób to są to grosze. Owszem, trzeba zrobić rezerwację z miesiąc wcześniej jak się chce załapać na wejście weekendowe, ale to nie problem.
Tym razem zwiedziliśmy dwie wystawy: "Skarbiec Koronny i Zbrojownia" i "Wawel Zaginiony". I jak skarbiec pełen dawnej biżuterii nawet mi się podobał (wiadomo kobiety, jak sroki,  lubią błyskotki) to w zbrojowni bardziej zaciekawiło mnie opowiadanie Pani przewodnik o czasach świetności zamku niż te wszystkie zbroje i broń.
Najbardziej jednak zachwyciła mnie wystawa "Wawel zaginiony".
 Jest to rezerwat archeologiczno-architektoniczny, gdzie zwiedzający prowadzeni są betonową kładką, mając pod sobą obiekty pochodzące z badań archeologicznych oraz modele dawnych budowli. Kładką tą dochodzi się do pomieszczeń, gdzie można podziwiać takie cuda jak zbiór kamiennych rzeźb, detale związane z dziedzińcem arkadowym czy zbiór kafli pochodzących z pieców znajdujących się w komnatach zamku królewskiego.
Myślałam, że dziecię moje najbardziej zaciekawiła zbrojownia, a tu się okazało, że był równie przejęty wystawą "Wawel zaginiony" jak ja i najbardziej mu się podobała z całego zwiedzania, chociaż byliśmy tam na końcu i był już trochę zmęczony dwugodzinnym zwiedzaniem. Ha, czyżby miał po mamusi zamiłowanie do architektury?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz