poniedziałek, 3 sierpnia 2015

poranna kontrola

Poniedziałek, wcześnie rano, kiedy to koguty nawet jeszcze nie pieją, jadę do pracy. Nagle zastój mnie spotyka na mojej lokalnej drodze zaledwie kilka kilometrów od domu.
Policja i sprawdzanie trzeźwości. No i ok,
Podchodzi Pan Policjant do mojego auta, podstawia pod okno (zdążyłam już odsunąć szybę) dziwną plastikową pałkę.
-Proszę dmuchnąć - mówi
Dmuchnęłam więc. Zapaliło się pomarańczowe światełko. Błąd.
- Jeszcze raz proszę - mówi
Dmuchnęłam więc drugi raz i znowu pomarańczowe światełko.
- Mocniej proszę - zaczyna się niecierpliwić policjant.
Nabrałam więc powietrza w płuca i z siłą wodospadu fruuuu, dmuchnęłam tak mocno, że pewnie Panu Policjantowi zawiało po oczach.
Pomarańczowe światełko i błąd. No nie wierzę.
- Jeszcze raz proszę tylko dłużej - mówi już nieco zirytowany Pan Policjant.
O kochany, pomyślałam, mocno i długo to ja chyba nie dam rady, bo moje płuca też mają określoną pojemność, ale spróbowałam.
Dmuchnęłam więc ile tchu (miało być mocno) i długo jak mogłam i już mi oczy wyłaziły od wysiłku ale prę do przodu, żeby mieć z głowy już tą kontrolę, bo po pierwsze do pracy ja muszę, a po drugie to za mną już ustawiło się kilka aut czekających na swoją kolejkę.
Błąd!!!
I tekst Pana Policjanta
- Jeszcze raz dłużej, tylko czy musi Pani tak mocno dmuchać?
I w tym momencie łapki mi opadły...........
...........................................................
PS
W końcu po kilku próbach zobaczyłam zielone światełko


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz