niedziela, 1 czerwca 2014

złota Praga i złote piwo w Pilźnie

Ten wpis będzie czysto fotograficzny, bo nie będę tu przecież pisać przewodnika po Pradze i Pilźnie, gdzie spędziłam kilka ostatnich dni.
U Czechów powalił mnie ich spokój ducha, opanowanie, lekkość z jaką idą przez życie i uśmiech goszczący stale na ich twarzach. Można to zaobserwować na ulicach Pragi, gdzie autokary z turystami odstawiały piruety na skrzyżowaniach, gdzie turyści włazili na ulice na czerwonym świetle, a czescy kierowcy niewzruszeni nie trąbili, tylko hamowali i czekali. U nas to taki jeden kierowca z drugim to chyba by zakrzyczeli wszystkich dookoła, z wtórującym im odgłosem klaksonów.
Podobały mi się też czesko-polskie pułapki słowne. Np. przestrzegano nas przed używaniem na głos słowa "szukać", gdyż oznacza to ..., a zresztą nieważne, słowo brzydkie.
Ubawiło mnie słowo "zakonnica", co po czesku jest "jeptiška" i inne podobne.

Most Karola z roztańczonego statku na Wełtawie

 nocą Praga zamienia się w wielką dyskotekę (Most Karola)

 po Wełtawie pływają  dyskotekowe statki (Most Karola)

Most Karola

.
Najsłynniejszy czeski zegar astronomiczny z 1410r. umieszczony na południowej ścianie Ratusza

 Rynek Starego Miasta z kościołem Tyńskim w tle

rzeźba Św. Jana Nepomucena na moście Karola
Podobno pogłaskanie psa (po lewej) przynosi szczęście, jak również maleńkiej sylwetki Św. Jana N. (po prawej). Niezrozumiałe jest dlaczego ludzie zamiast głaskać Św. Jana N., głaskają sylwetkę kobiety. Może dlatego, że największa, a nieświadomi turyści nie dostrzegają maleńkiej postaci Św. Jana Nepomucena zwisającego z mostu powyżej kobiety.

gigantyczne bańki mydlane przy wejściu na Most Karola

takich oto wysokich panów spotkać można na ulicach Starego Miasta

najwęższa uliczka w Pradze, obsługiwana światłami

 Wieża z książek stojąca w holu Biblioteki Miejskiej w Pradze. 
Gdy zaglądniemy do okna w wieży zobaczymy nieskończoną otchłań książek (umieszczono lustro)

 w taki sposób można również zwiedzać Pragę (większość grupy dopadła czerwone auta)

... a ja wybrałam sobie takie oto niebieskie maleństwo z szalonym peruwiańczykiem jako kierowcą, 
Tak, były momenty, że życie przelatywało mi przed oczami, gdy jechaliśmy pod prąd, lub wyskoczyliśmy zza zakrętu przed rozpędzonym tramwajem. I nikt, zupełnie nikt na nas nie trąbił.

starcie starości z nowoczesnością czyli tramwaje w Pradze

żółte pingwiny - gatunek występujący tylko w Pradze (szkoda, ze plastikowe) 

rzeźby Davida Cernego czyli czeskie prowokacje
Po lewej ruszające tym i owym sikające postacie do basenu w kształcie Czech przed muzeum Franza Kafki (jak się wyśle sms to wysikają tekst tego sms-sa), po prawej jedno z niemowląt (Miminka), które raczkują po wieży telewizyjnej na Ziżkowie, tutaj na wyspie Kampa, gdzie można oglądnąć je z bliska (chyba, że się ktoś chce wspiąć na wieżę tv)

 KRECIK - dla mnie pozostanie on na zawsze symbolem Czech

ściana Johna Lennona
oblegana przez młodzież, bo każdy młody człowiek koniecznie musi wrzucić na fejsa swoją fotkę z tą ścianą w tle

panorama mostu Karola i dzielnicy Hradczany

 Pilzno - browar Pilsner Urquell 

serce browaru - zabytkowy kocioł warzelny

Zabytkowa piwnica browarniana, gdzie się dowiedziałam, że chyba się na piwie nie znam, bo przy jego degustacji (miało mętny, żółtawy kolor), które nalewano nam bezpośrednio ze starej beczki i wszyscy się tym piwem zachwycali, ja myślałam, że nie przełknę. Najohydniejsze piwo jakie piłam. Wiem, piwo ma być gorzkie, ale żeby ta gorycz była tak mocna i tak długo odczuwalna ... brrr, nie to nie dla mnie, pomimo, że piwo, takie normalne (to zdecydowanie normalne nie było) to lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz