niedziela, 5 października 2014

bieg górski w Krakowie

Wzięłam dzisiaj udział w 8 Biegu 3 Kopców w Krakowie. Bieg ten jest dla mnie wyjątkowy, bo od niego zaczęła się moja przygoda z zawodami biegowymi. Tak, w tamtym roku, bez jakiegoś szczególnego przygotowania przebiegłam pierwszy raz Bieg 3 kopców i dotarłam do mety. Owszem na pół żywa, ale dotarłam. Bo musicie wiedzieć, że bieg ten został zaliczony do biegów górskich, więc łatwy nie jest.


W tym roku wzięłam zatem już drugi raz udział w tym biegu, tym razem bardziej świadoma tego co mnie czeka.
Niby to tylko 13 km, ale nie rozkładałam sił równo, tylko leciałam, na łeb na szyję na początku (wiem, mało profesjonalnie) celowo, bo wiedziałam, że po 8 km będzie bardzo w górę i wtedy dobrze by było iść, nie biec, a to ze względu na moją kość strzałkową. Tak, nadal pobolewa. Daję jej 2 razy w tygodniu laser, pole magnetyczne wzmocnione masażem, jest obklejana (taping) ale nadal boli. Pogoda dzisiaj była cudna. Słonecznie i w miarę ciepło jak na tą porę roku, bo 14 stopni. Idealnie.
Ponoć pakiety odebrało 2142 osób, natomiast do mety dobiegło 2043. Czyli ludziska dopisali.
Na trasie oprócz wody rozdawali czekoladę. Pierwszy raz się z tym spotkałam i organizatorzy mają za to u mnie wielkiego plusa, bo ja kocham czekoladę.
Pomimo bólu nogi biegło mi się całkiem dobrze. Poprawiłam swój czas w stosunku do tamtego roku o 13 minut, bo dobiegłam z czasem 01:15:14.  To bardzo miłe uczucie pokonać samą siebie.To taki mój mały prezent urodzinowy dla mnie (tak, dzisiaj kolejny raz zegar czasu wybił moje kolejne 29 urodziny).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz