wtorek, 7 października 2014

gdy człowiek bardzo chce, a nie może

Jestem chodzącą bombą, która lada moment wybuchnie. Aaaaaa, jaką chodzącą? Ja nawet nie chodzę!!!!
Mam dość.
Jestem z natury roztrzepana, ruchliwa, energiczna i muszę wypuszczać moje małe ADHD na spacer aby nie zwariować, dlatego bieganie to było coś co pozwalało mi utrzymać spokój ducha, równowagę wewnętrzną i wyżyć się zewnętrznie. "Było" - to dobre słowo, bo już nie biegam, ba, ja nawet już prawie nie chodzę, bo przy każdym kroku przeszywa moją nogę ból wbijanych igieł. Jest źle. Od niedzielnego biegu jest bardzo źle z moją nogą. Najpierw myślałam, że samo przejdzie. Wiadomo przeciążona kość strzałkowa i bieg 13 km w górę to nie było dobre połączenie. Ale nie przeszło, a jest coraz gorzej. Wdarł się stan zapalny, o czym dowiedziałam się dzisiaj. Zmieniłam zatem rehabilitację na ultradźwięki, laser i krioterapię. Podobno przejdzie tylko potrzeba rehabilitacji i czasu. Ja nie mam czasu!!!!!!! Za tydzień z hakiem biorę udział w biegu na 21 km i choćbym miała na jednej nodze biec to pobiegnę.
Najbardziej irytujący jest brak możliwości szybkiego poruszania się. A ja przecież ciągle w biegu. Zakupy się same nie zrobią, dom się sam nie posprząta, do tego te wstrętne schody w domu, które pokonywałam czasami kilkadziesiąt razy dziennie latając między parterem i poddaszem, bo ciągle coś jest potrzebne czego oczywiście nie ma pod ręką. Dzięcię zazwyczaj na górze w swoim pokoju, które wiecznie coś chce, kuchnia, łazienka na dole.
Dobra, już nie marudzę, mam w końcu samochód który wozi mnie i moje zakupy i moje dziecię na różne zajęcia pozalekcyjne. Tylko to naciskanie na pedał jest trochę bolesne, ale nie tak jak chodzenie, więc chyba powinnam być zadowolona. Do tego ten szaleńczy wyścig z czasem aby wszystko ogarnąć zaczyna się popołudniu, po pracy, bo w pracy  na szczęście też siedzę. Chociaż takie ograniczenie chodzenia jest bardzo dołujące, tak dołujące, że mam ochotę przespać ten czas i obudzić się jak już będzie ok. Dlatego z wyżebraną przed chwilą czekoladą od dzięcięcia mojego, pakuję się właśnie do łóżka. Zjem całą zanim zasnę, a wyrzuty sumienia, że nie należy jeść na noc i to w dodatku słodyczy zostawiłam za drzwiami. Rano, mam nadzieję, obudzę się w lepszym humorze i z mniejszym bólem nogi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz