niedziela, 18 stycznia 2015

Moje trofea biegowe

Jaki będzie ten rok pod względem uczestnictwa w imprezach biegowych? Nie wiem. Pierwszy raz po prostu nie wiem co będzie w tym roku. Ja, niby taka poukładana, zorganizowana, a nie wiem. Ech.
Dlatego póki co staram się nie zapisywać na żadne zawody biegowe na ten rok. Tak napisałam "staram" , bo ostatnio zapisałam się na dwa kolejne, ale to było silniejsze ode mnie.
Zacznę od tego, że udało mi się wymiksować z Cracovia Maratonu (dlatego nie powinnam się właśnie zapisywać, żebym nie musiała potem odkręcać zapisów). Trochę mi było smutno, że nie pobiegnę, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, bo wcisnęłam numer startowy znajomej, dla której to będzie pierwszy maraton i super, strasznie się cieszę, że pobiegnie, a poza tym, że nie startuję w tym maratonie to mogłam się zapisać (i właśnie się zapisałam) na Bieg Nocny i Mini Maraton (które to są w ten sam weekend co maraton, tylko w piątek i sobotę).
Jest jeszcze kilka biegów w tym pierwszym półroczu, które chciałabym zaliczyć, a wiem, że nie pobiegnę.
Pierwszy to Bieg Myślenicki. Jest on w połowie marca. W sumie to nie zrobił on na mnie wrażenia, ot blisko i tyle. Nie zrobił, dopóki nie zobaczyłam trasy. Ech, ach, och. Zarabie. Pięknie. Uwielbiam, a raczej uwielbiałam tam biegać. Prosto jak po stole, obok rzeka, bardzo przyjemnie.
Potem jest półmaraton Marzanny w Krakowie. To bieg, o którym nawet nie mogę myśleć, a co dopiero pisać, taki nerw mnie łapie, że w nim nie pobiegnę, a nie pobiegnę. Najpierw myślałam, że przepiszę się z tych 21 km na 10, bo i taki dystans w tym roku będzie możliwy. Ale  teraz wiem, że szkoda zachodu z przepisywaniem, bo zapewne nie pobiegnę wcale (tak, tu cały czas o tę bolącą nogę chodzi).
W maju natomiast jest Bieg Swoszowicki. Nie pobiegnę w nim, tzn. w tym biegu głównym na 10 km ( jest jeszcze bieg dodatkowy na milę). To bieg, który odpuściłam w tamtym roku, a na którego byłam zapisana i nawet opłacona. W tamtym roku zamiast 10 km było 5. Super trasa, wszystko świetnie, a nie pobiegłam. Dlaczego?
To był maj. Maj był bardzo zawalony imprezami biegowymi, w których koniecznie chciałam wziąć udział. I w maju też miał urodziny mój chrześniak. I moja koleżanka, mama owego chrześniaka, ciągle przekładała maluchowi urodziny, żeby chrzestna mogła na nich być. I dlatego właśnie odpuściłam ten bieg w Swoszowicach. Stwierdziłam, że bez przesady. Dzieciak ważniejszy niż bieg. A w tym roku nie pobiegnę, bo mi się trasa nie podoba. Jest bardzo wymagająca, po terenie mocno pagórkowatym. Myślę, że w maju już będę biegająca, ale wolę proste, płaskie trasy.
A w tamtym roku?
W tamtym roku wzięłam udział w 20 imprezach biegowych. Medale mam z 18-stu, bo dwa biegi były bezmedalowe. (Bieg Pamięci w Krakowie (kwiecień) i Bieg we Wrząsowicach pod Krakowem (maj).
Oto one. Moje medale z biegów w 2014 r. Ech. Tyle metalu i tyyyyle wspomnień.



1 komentarz: