Tak, czasami zdarza mi się pójść do teatru. Nie, nie często, ale czasami i owszem.
Ostatnio w końcu udało mi się zobaczyć spektakl "Szalone nożyczki" w krakowskiej Bagateli.
Dlaczego piszę "w końcu"? Ano dlatego, że jak tylko pojawił się repertuar na kolejny miesiąc to bilety na tę właśnie komedię kryminalną rozchodziły się w zaskakująco szybkim tempie. Raz nawet zdarzyło mi się, że wchodząc na stronę teatru Bagatela i na rezerwację tego oto spektaklu i widząc jeszcze wolne miejsca zanim dogadałam się z koleżanką, czy jej pasuje dany termin (naprawdę trwało to może 10 minut) miejsc wolnych już nie było.
Z każdej strony, od wielu ludzi słyszałam, że "Szalone nożyczki" są: cytuję: fajne. Bardzo chciałam się zatem przekonać co kryje się pod słowem "fajne" i wiecie co Wam powiem? Są fajne !!!
No dobrze, słowo "fajne" to zbyt mało, żeby określić 2 godziny ciągłego śmiechu.
Po wyjściu z teatru koleżanka fitneska powiedziała mi, że brzuch boli ją jak po ciężkich ćwiczeniach.
Naprawdę. Świetna obsada aktorka, świetna gra, świetny scenariusz. Tak, wiem, nadużywam słowa "świetny".
Spektakl według mnie rewelacyjny, kapitalny, niesamowity, wspaniały, bajeczny, cudowny, kapitalny, zabawny, ekstra .... mam wymieniać dalej? Nie, chyba wystarczy.
Wszystkim go polecam. Koniecznie trzeba go zobaczyć, szczególnie w tej obecnej obsadzie., bo taki np. Wojciech Leonowicz grający fryzjera Tonia był fenomenalny.
No dobrze, to teraz kilka słów o czym są "Szalone nożyczki". (Uwaga, streszczenie wzięłam z Wikipedii, przyznaję, nie chciało mi się pisać samej skoro tyle gotowców w necie ;) )
źródło zdjeć: http://www.bagatela.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz