Na Bieg Swoszowicki zapisałam się dopiero dzień przed biegiem. Nie mogłam się zdecydować czy po pierwsze wziąć w ogóle udział w tym biegu, czy biec 10 km, czy może Rodzinną milę czyli 1.6 km.
Dlaczego się zastanawiałam? Ano dlatego, że bardzo dobrze znam trasę tych 10 km, i łatwa nie jest,
długie, ciężkie podbiegi, strome zbiegi, niby asfalt, ale to na pewno nie bieg dla kogoś po kontuzji. Rozsądek zwyciężył i nie zapisałam się na Bieg Główny (10km). Pozostała więc Rodzinna Mila. Ale takie 1.6 km, to co to jest 1.6 km, szkoda w ogóle się za to zabierać. Tak myślałam do tej pory. W piątek po pracy wpadłam na szybko do Swoszowic, żeby zawieź ulotki na nasz bieg (wiadomo, biegacze pomagają sobie w promowaniu biegów) i zostałam dłuższą chwilę pomagając pakować pakiety startowe. Udzieliła mi się wtedy atmosfera biegu i zapisałam się na milę.
I wiecie co? Każdy powinien spróbować takiego biegu. To najszybszy bieg w jakim brałam udział. Jest krótki, więc trzeba zasuwać ile tchu i sił w nogach.Wszyscy zaczęli bardzo szybko, więc ja też. Już po 500 metrach myślałam, że padnę, chciałam przejść w marsz, ale w mojej podświadomości słyszałam cały czas słowa doświadczonego kolegi biegacza. "Nigdy nie idź, bo już się nie rozbiegasz" i biegłam dalej. Dyszałam jak stara lokomotywa ale biegłam. Koło kilometra wyprzedziły mnie dwie znajome z innego klubu i były cały czas kawałek przede mną. To była chwila i zobaczyłam metę. Zebrałam w sobie resztkę sił, dodałam swój upór i na ostatnich metrach je wyprzedziłam, przed samą metą. I wiecie co? Dzięki temu zdobyłam I miejsce w mojej kategorii wiekowej. No nie wierzyłam, po prostu nie wierzyłam.
To wspaniałe uczucie stanąć na podium, coś niesamowitego. Jestem dzisiaj bardzo, ale to bardzo szczęśliwą osobą. Mój średni czas to 4,47min/km
super! gratuluję.
OdpowiedzUsuńja trochę boję się takich krótkich biegów, bo właśnie trzeba biec szybko ;)