poniedziałek, 3 marca 2014

jak to dziecię manipulator zorganizował wycieczkę i pomógł w naprawieniu kolana

Kiedy pisałam wczoraj o 8:00, że muszę wyciągnąć rodzinkę gdzieś na wycieczkę, było 10 stopni ciepła i piękne niebieskie niebo. Nawet nie wiem kiedy się zachmurzyło i temperatura spadła do 3 stopni na plusie.
Gdybym tylko wtedy wiedziała, że dziecię moje tak sobie weźmie do serca tą wycieczkę, to pewnie nic bym wcześniej nie mówiła. Bo jak się tak nagle ochłodziło to już chciałam zrezygnować z wycieczki, gdy się dowiedziałam, że dziecię moje obdzwoniło dziadków i zorganizowało wszystkich na porę poobiadową, przy okazji opowiadając jak to mamusię boli kolano. Ja mówiąc o rodzince, miałam na myśli siebie, męża i dziecko. Dziecię me mówiąc o rodzince miało na myśli też i jednych i drugich dziadków.
Byłam bardzo zdziwiona, bo wiedziałam, że każdy miał na dzisiaj jakieś plany. I się dowiedziałam, jak to mój mały manipulator dzwonił do babć (dziadkowie nie są tacy miętcy) i płaczliwym głosem mówił, że już nie chcą z nim spędzić czasu. I nagle wszyscy czas znaleźli.
Tak więc koło południa zwalili się dziadkowie (czyli babcie z dziadkami) z toną maści wszelakich na moje kolano. Wzięłam kilka obiecując, że jak nie przejdzie to sobie obłożę to kolano liśćmi kapusty. Co ma kapusta do kolana, nie wiem, nie chcę wiedzieć, babcia najmądrzejsza jest bo doświadczenie życiowe ma, a nie jakieś tam internety i internety (słowa babci).
Kolano dzisiaj już nie boli, trochę mrowi jeszcze, ale bólem bym tego nie nazwała. Ufff, obyło się bez kapusty.

Ale wracając do wycieczki.

Zwiedziliśmy zamek w Nowym Wiśniczu.

Polecam każdemu z okolic Krakowa na popołudniowy wypad. Pani przewodnik bardzo ciekawie opowiadała oprowadzając nas przez godzinę po zamku.
Zamek otoczony jest kamiennymi fotyfikacjami z pięcioma bastionami na narożach, podwyższonymi nasypami ziemnymi. Na każdym bastionie stała wieżyczka obserwacyjna, a między bastionami, na niższych kondygnacjach, znajdowały się kazamaty oraz pomieszczenia dla służby i wojska.
Najstarsza część zamku została wzniesiona w XIV w. przez Kmitów.
Na przestrzeni dziejów obiekt był własnością wielu znamienitych rodów, by w końcu trafić na własność do Lubomirskich.
Aktualnie zamek jest własnością gminy Nowy Wiśnicz. Jak długo jeszcze nie wiadomo, gdyż podobno Lubomirscy upominają się o niego w sądzie - od 14 lat. (dziadek przepytywał o to biedną Panią Przewodnik).





http://www.zamekwisnicz.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz