sobota, 14 marca 2015

o biegach, w których nie pobiegnę

Gdy we wrześniu przebiegłam pierwszy raz maraton, to postanowiłam sobie, (oczywiście nie od razu, tylko jak już doszłam do siebie, bo zaraz po maratonie miałam myśli "nigdy więcej" ), że będę biegać maratony dwa razy w roku. Jeden w Polsce, a drugi za granicami kraju. Oczywiście moje plany poszły się paść (złamanie zmęczeniowe) i nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze przebiegnę maraton (tak, cały czas mam przed oczami urywek artykułu gdzie napisano, że 60 % biegaczy, którzy doznali złamania przeciążeniowego, przechodzą je po raz kolejny).
W tym roku miałam biec Cracovia Maraton, który jest w kwietniu i maraton w Koszycach na Słowacji w październiku.
Z tym pierwszym pożegnałam się już w grudniu tamtego roku, wiedząc, że nie zdążę się przygotować. Ale na maraton w Koszycach cały czas miałam nadzieję. W końcu to dopiero jesienią. Tak bardzo chciałam biec w tym maratonie.
Dlaczego? To najstarszy maraton w Europie, a poza tym w okolicach moich urodzin. To miał być taki miły prezent dla samej siebie. Noclegi mam, a raczej miałam zarezerwowane już od grudnia. Dzisiaj anulowałam rezerwację. Tak, właśnie dojrzałam do tego, że nie przebiegnę żadnego maratonu w tym roku.
Czy mi smutno? Chyba nikt nie potrafi sobie wyobrazić jak bardzo. Ech. Szczególnie, że wiem, że wiosną nie pobiegnę w żadnych zawodach biegowych.
Jutro np. jest świetny bieg na 10 km w Myślenicach (niedaleko Krakowa). Pierwszy raz go organizują i już wiem, że wpisze się on na stałe do kalendarza okolicznych biegaczy, bo okolica do biegania wspaniała. Pobiegną moją ulubioną trasą. Bardzo lubiłam tam biegać. Szkoda, że nie pobiegnę, a ma być rewelacyjna pogoda.
Za tydzień natomiast jest Półmaraton Marzanny (to był mój pierwszy półmaraton, w którym brałam udział) i oczywiście na ten rok też się zapisałam i też niestety nie pobiegnę.
11 kwietnia jest Bieg Pamięci w Krakowie na 5 km. Tak, tak, też jestem na niego zapisana i opłacona i też nie pobiegnę. W tamtym roku pobiłam swój rekord na tym biegu na dystansie 5 km, czyli przebiegłam go w 25 minut i jakiś czas temu miałam jeszcze nadzieję, że może pobiję ten rekord w tym roku. Ech jaka ja jestem naiwna.
Tak, moja naiwność nie zna granic.
To jeszcze na koniec napisze o Mini Maratonie, który będzie 18 kwietnia w Krakowie, a na który zorganizowałam i przymusiłam rodzinkę, by się wpisali, bo mieliśmy stworzyć drużynę rodzinną. Drużyna rodzinna będzie, bo mamy wymagane minimum osób czyli 4 sztuki, ale tym razem beze mnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz