Bieganie to przyjemność, oderwanie od rzeczywistości, to trochę ruchu w moim zasiedziałym świecie. Jednak gdy boli tu i ówdzie po bieganiu to już to takie super nie jest.
Organizm potrzebuje regeneracji i tymi bolączkami woła o odpoczynek dla mięśni i stawów. Mój nie wołał, on krzyczał. Dlatego mija prawie tydzień od kiedy się lenię, nie biegam, nie ćwiczę, odpoczywam. Jeszcze jeden taki tydzień (mam nadzieję, że wytrzymam w stanie spoczynku ) i ruszam z nowa energią, nowym planem treningowym przygotowującym mnie ponoć do maratonu na wiosnę. Plan treningowy wykonam, ale czy maraton przebiegnę, i czy w ogóle wezmę w nim udział to już zupełnie inna bajka.
A tymczasem gdy jedynym wysiłkiem fizycznym dla mnie jest wejście po schodach na pierwsze piętro za oknem trwa właśnie piękna, złota polska jesień. Pogoda cudowna, temperatura w ciągu dnia dochodzi do14 stopni. Idealny czas na bieganie. Cóż, trudno. Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Odpocznę przy słoneczku , a gdy zacznie się ta moja najmniej ulubiona część roku, czyli późna jesień, gdy szaro, buro, ciemno (bo ledwo wzejdzie słońce to za chwilę już zachodzi) i deszczowo to wtedy przebiegnę ten czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz