piątek, 25 lipca 2014

upór i determinacja

Dostałam ostatnio kopa motywacyjnego.
Na jesień planuję wziąć udział w pewnych zawodach biegowych, ciężkich jak dla mnie, biegacza amatora, wiem o tym, ale się uparłam, że chociaż spróbuję wystartować. Jeśli nie dobiegnę do mety, trudno, ale nie podarowałabym sobie gdybym nie spróbowała. Taka już jestem, że jak sobie coś wymyślę, to z całych sił próbuję to zrealizować i dodam, że zazwyczaj mi się to udaje.
Wiem, do takich zawodów trzeba się przygotować i to moje przygotowywanie było traktowane ostatnio po macoszemu, bo wiecie, lato, pogoda, ciągle coś. Treningi schodziły na dalszy plan.
I jak biegałam kilka dni temu w grupie z innymi biegaczami, to w czasie rozmowy wyszło, że ja nie powinnam brać udziału jeszcze w tych zawodach, bo jestem za słaba, i że porywam się z motyką na słońce. Gdybym to usłyszała od jakiegoś tam biegacza to pewnie by to po mnie spłynęło, ale powiedział to doświadczony biegacz, więc zapewne wie co mówi.
No powiem, że wjechał mi na ambicję, a że ja baba uparta to sobie pomyślałam, "poczekaj, jeszcze Ci udowodnię, że nie masz racji, że co, ja nie dam rady? ja? o nie"
I zabrałam się za siebie. Zrobiłam sobie plan treningowy, dodałam dwa razy w tygodniu aerobik, ćwiczenia siłowe i będę pracować nad sobą, nad własnymi słabościami, nad kondycją, i pokażę wszystkim tym co we mnie wątpią i udowodnię, że jak się coś chce to ciężką pracą można to osiągnąć.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz